Zlecenie spedycyjne Włodawerów

Zlecenie spedycyjne na przesłanie dziesięciu skrzyń do Sztokholmu z dowodem wpłaty zaliczki; numery: 410/112 (zlecenie), 01858 (dowód wpłaty).
Dokument zlecenia wypełniła Paulina Włodawer (zleceniodawca), na druku zlecenia C. HARTWIG S.A. Międzynarodowi Ekspedytorzy.
W specjalnie zamawiane, zbijane i uszczelniane skrzynie - będące jednym z symboli Marca '68 - ładowano cały dobytek (oczywiście prześwietlany przez celników), który chciano wywieźć ze sobą, wyjeżdżając z Polski. W skrzynie pakowano przedmioty codziennego użytku, pamiątki, książki, dzieła sztuki (po uzyskaniu specjalnej zgody) itp. Dobytek życia Artura i Pauliny Włodawerów z powojennego okresu zmieścił się zatem w dziesięciu takich skrzyniach.
Oczywiście wyjeżdżający wiele rzeczy zabrać nie mogli: usiłowali je sprzedawać, oddawali. Włodawerowie, jak wynika z jednego z zapisków wspomnień Pauliny Włodawer, nie wywieźli m.in. kompletu jasnych mebli - sprzedali je członkowi rodziny Bajerów, z którymi przebywali niegdyś w Asino. ,,Nie myślał [Bajer] jeszcze wówczas o tym, że i on w końcu wyemigruje, ale i na to przyszła pora. Przyjechał po jakimś czasie do Szwecji, zabierając ze sobą właśnie te meble, ale osiedlił się gdzieś w Malmö czy może w Göteborgu. Dzwonił jednak do nas i parę razy przyjeżdżał. Ostatnim razem, siedząc w jednym z naszych zielonych foteli, zawiadomił nas zupełnie spokojnie, że ma raka i że niewiele mu już czasu pozostało. To nie była szarża, to był naprawdę bardzo mocny człowiek. Nie było potrzeby używać banalnych słów pociechy, on tego ani sobie nie życzył, ani oczekiwał. Pożegnaliśmy się więc tylko bardzo serdecznie, wiedząc, że się już nie zobaczymy. Po całkiem krótkim czasie dostaliśmy list od osoby, nam zresztą nieznanej, która nam donosiła o jego śmierci, zgodnie z jego życzeniem. Nie wiem, co się stało z jasnymi mebelkami'' (MPOLIN-A4.1.1, zapis z 17.11.1980).
PK