treść serwisu

List do Anny Zimmermann (VIII)

Nota popularyzatorska

Natalia Zajczyk w odpowiedzi na list siostry, Anny Zimmermann z 25 maja 1950 r. (zob. MPOLIN-A31.2.11) napisała (pełna treść listu; prawdopodobnie list zawierał jeszcze jakiś załącznik - od Zosi Zajczyk):

19 lipca 50 r.

Kochana, najdroższa Andziuniu! Nie gniewaj się, że [nie] odpisałam dotychczas na „taki” list! Twój list była dla mnie wstrząsem. I nie tylko dla mnie – nawet dla Zosi. Ona, bezpośrednio po przeczytaniu, napisała tych kilka słów ołówkiem, ale nie zostało to wysłane do Ciebie. Dopiero dziś. Na mnie list Twój wpłynął tak, że jak szalona zaczęłam latać po urzędach i wyrabiać papiery. Nikt by we mnie nie poznał tej Nastki, która dotychczas leżała, jak zwalona kłoda. Coś we mnie grało i śpiewało. Czułam się jak zakochana[.] Więc jest ktoś na świecie, kto mnie, tak ciężko chorą, chce ratować! A najważniejsze zdanie w Twoim liście, które mi cały smutek z serca zdjęło: „Czy wątpisz, że Zosia znajdzie u mnie dom?!” Ile bezsennych nocy, ile czarnych myśli przekreśliłaś tym jednym zdaniem! Moje dziecko znajdzie dom – rozumiesz czym to dla mnie jest! Kochana Andziu! Ja nie na żarty jestem chora, często wątpię, czy zdążę Was jeszcze zobaczyć. Choć moi przyjaciele twierdzą, że ja nigdy nie umrę, że mnie trzeba będzie zastrzelić. Ale ta myśl, że Zosia po mojej śmierci nie będzie sama, że będzie miała rodzinę wprost mnie uszczęśliwia. Zosia jest b. uczuciowa. Ona nie może zostać sama. Ja też uginam się pod ciężarem mojej samotności. I Tobie samotność na pewno ciążyła, więc ją zrozumiesz. Zosia wprost szaleje z radości. Pierwsza rzecz, jaką zrobiła (to po przeczytaniu listu) na dzień następny do szkoły nie odrobiła lekcji ani z biologii (tam na pewno nie ma takich żab, jak u nas) ani z geografii (po co, przecież tam się nikt nie uczy geografii Polski!). –

Nie myślałam nawet, że Zosia z takim entuzjazmem przyjmie Twoją propozycję. Wprost mi oświadczyła, że jeżeli ja się nie zdecyduję, to ona sama pojedzie z ciocią Olą.

Kochana Andziu! Niełatwo mi się zdecydować. Po pierwsze, nie chcę Ci spaść kamieniem na głowę. Chyba to rozumiesz. Po drugie – jestem b[ardzo] przywiązana do Kraju i trudno mi będzie go porzucić. Zdaje się, że i Tobie to niełatwo przyszło, więc i to zrozumiesz.

[3 s.] Po trzecie – tu już jestem urządzona i to dobrze. Mam własne mieszkanie ze wszystkimi wygodami, co dla mnie, chorej wiele znaczy. Tu nie jestem dla nikogo ciężarem. Ciężar swego życia sama dźwigam. Wiem, że pierwsze 2 tygodnie będę na pewno mile widzianym gościem, a potem będę Wam ciężarem. Ta świadomość mnie piecze i boli. Chyba, że stanie się cud i ja wyzdrowieję. Ale ja nie wierzę w cuda. W każdym bądź razie jest mi o wiele lżej na sercu, że Zosia będzie miała rodzinę, a nawet czasem mi się zdaje, że jak przyjadę do Was, to zmiana otoczenia, bliskość ludzi bliskich, tak wpłynie na mój stan psychiczny, że może naprawdę się dźwignę z choroby. Jestem Ci nieskończenie wdzięczna, żeś trak stanowczo do nas przemówiła w tym ostatnim liście – to poskutkowało. W poprzednich listach chociaż mnie też bardzo serdecznie zapraszałaś, jednak widziałam w nich, że nie zdajesz sobie sprawy ze stanu mego zdrowia np. pisałaś: weźmiesz pożyczkę na urządzenie się i ratami ją spłacisz. Ja [w oryginale cyrylicą:] „bywszyj czełowiek” wezmę pożyczkę! „Ja” ją spłacę?! Andziuniu! Po co mi ten straszny obowiązek? Kiedy ja tu jestem całkowicie urządzona i to pięknie: mam pianino, radio, dywany. Wszystko to muszę za grosze zmarnować, żeby pojechać do Ciebie. Ale głupstwo! Który to już raz od 1939 przechodzę przez taki „pożar”?! Najważniejsze: tu nie mam rodziny i nikogo bliskiego, a u Ciebie to właśnie znajdę. Ja i tak już jestem na wykończeniu, ale Zosia „musi” mieć rodzinę. Ona ma bardzo rozwinięte uczucia rodzinne. Ona[,] chociaż Was nie zna[,] godzinami lubi słuchać, jak jej o Was opowiadam i ciągle mnie o to prosi. Zazdrosna jest, że ja miałam tak liczne rodzeństwo. Był i „kloc” (chyba się nie obrazisz) i „koza” i „fondzial” i „wroński łeb” itd.

Serdecznie dziękuję Twojemu mężowi za dopisek: bardzo to ładnie z jego strony, że mnie też tak serdecznie i szczerze zaprasza.

Całuję Was wszystkich gorąco. Daj Boże, żebyśmy się wkrótce zobaczyli.

Wasza Nastka


oprac. Renata Piątkowska, Ewa Małkowska-Bieniek

Informacje o obiekcie

Informacje o obiekcie

Autor / wytwórca

Zajczyk, Natalia (1901-1950)

Rodzaj obiektu

korespondencja

Technika

rękopis

Tworzywo / materiał

papier

Pochodzenie / sposób pozyskania

darowizna

Czas powstania / datowanie

1950-07-19

Numer identyfikacyjny

MPOLIN-A31.2.12

Lokalizacja / status

obiekt nie jest teraz eksponowany

Może Cię również zainteresować:

Dodaj notatkę

Edytuj notatkę

0/500

Jakiś filtr
Data od:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
Data do:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
asd