treść serwisu

Świecznik

Jest częścią kolekcji: Pamiątki po Herszli ze Staszowa

Nota popularyzatorska

Drewniany, z elementami metalowymi, Herszli ze Staszowa. Prawdopodobnie świecznik wykonany został przez niego samego. Pozostawiony w domu Magierów, w którym przebywał w trakcie okresowych pobytów po ucieczkach z getta w Staszowie.

Krzysztof Magiera, który przekazał świecznik jako pierwszą pamiątkę po Herszli do kolekcji Muzeum POLIN, tak wspominał chłopca (zredagowana wersja wywiadu z darczyńcą, opublikowana pt. ,,Kaganek" w piśmie ,,Midrasz'' 2016, nr 6, s. 67-69):

,,Spaliśmy razem na jednym łóżku. Na ślizgawkę myśmy chodzili. Krowy pasać. […] Nikt nie widział, bo to była chata na skraju wsi. Na całą wieś nie chodziliśmy, żeby tam, wie pan, to się nie rozgłaszało.

[…] był… nieduży, większy był ode mnie, ale nieduży, boso chodził, no i też był nie bardzo takiej ciemnej karnacji. Oczy miał niebieskie, jak pamiętam. Uszy trochę odstające miał. To to, co pamiętam. Ciemne włosy miał. No i wesoły był przede wszystkim. Pamiętam, że był wesoły. […] Jakeśmy te krowy pędzili kilometr od wsi, na takie łąki – Krzewiny – to myśmy boso chodzili, i w krótkich spodniach. Bo tam od razu rów, płynęła woda, żaby były, to myśmy je łapali. Piliśmy tę wodę, taka woda krystalicznie czysta. Krowy pasły się na łące, bociany chodziły. […] Przypędzaliśmy je w południe.

Raz była taka sytuacja. Biegał po podwórku źrebak, bo kobyła się wtedy oźrebiła. A jedna krowa była dość agresywna i jak je przypędziliśmy i zdjęliśmy im powrozy, to ona, taka rozjuszona, zaatakowała źrebaka. Proszę pana, wzięła go na rogi i rozpruła mu brzuch! I ten źrebak jeszcze leciał, kiszki mu wyleciały, upadł pod płotem. My w płacz, za głowęśmy go brali, niedużo czasu upłynęło i źrebak zdechł.

Ale to wojna była. Taki młody źrebak to jak młode cielę… Rzeźnik przyszedł, było jedzenie z tego źrebaka, bo to zdrowy, młody źrebak. Ale myśmy obaj z Herszlą płakali nad nim. […] [W niedzielę] [c]hodziliśmy i jabłka zrywali, biegali po ogrodzie. Bawiliśmy się z psem. Wchodziliśmy na drzewa. No tak jak to chłopaki. Uczył mnie Herszek piosenek różnych, do dziś je pamiętam.

 Moja koza nie ma butów,

 ale będzie miała,

 czy czerwone, czy zielone,

 jakie będzie chciała! Aj waj bum!!

Zimą myśmy się ślizgali na sadzawce. Raz, jak była zima z 1940 na 1941 rok, to przemroziliśmy sobie nogi. W domu się wtedy cały dzień paliło pod kominem, żeby było ciepło, ale jak nam się rany porobiły, to co było robić? Mieszkał z nami brat mojej babci, ociemniały i bardzo pobożny. On w moździerzu tłukł groch, robił z niego proszek i tą mączką grochową mama nam posypywała palce.

A ten wujek to zapędzał nas do modlitwy. […] Dwa łóżka nasze stały, między nimi wisiał na ścianie krzyż. I Herszel mówi: no to jak to, kto to jest przybity do krzyża?

Słuchaj, to jest z waszego rodu nasz Bóg.

A Herszel, taki zdziwiony – bo tu wojna, nagonki – mówi: my się modlimy do prawdziwego Boga, a wy się modlicie do Żyda?''


oprac. Przemysław Kaniecki 

Informacje o obiekcie

Informacje o obiekcie

Autor / wytwórca

nieznany

Wymiary

cały obiekt: wysokość: 7 cm, szerokość: 9 cm

Rodzaj obiektu

oświetlenie

Technika

szlifowanie, metalurgiczne, stolarskie

Tworzywo / materiał

skóra, drewno, metal

Pochodzenie / sposób pozyskania

darowizna

Czas powstania / datowanie

1939 — 1941

Miejsce powstania / znalezienia

powstanie: Staszów (województwo świętokrzyskie)

Właściciel

Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

Numer identyfikacyjny

MPOLIN-M1114

Lokalizacja / status

obiekt nie jest teraz eksponowany

Dodaj notatkę

Edytuj notatkę

0/500

Jakiś filtr
Data od:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
Data do:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
asd