![MPOLIN-A50.1.16 List do Perla i do nieznanych z nazwiska osób, z którymi najwidoczniej przebywał w tym czasie w Paryżu, skądinąd imię Mieczysława w formie zdrobniałej przewija się przez część listów. List napisany na maszynie na obu stronach pojedynczej kart, tzw. czystej. Odręczne poprawki w niektórych miejscach, niektóre słowa skreślone przy użyciu szeregu liter x. U dołu drugiej strony odręczny podpis nadawcy, Seweryna Trossa. Brak datowania listu; został napisany – jak wynika z treści (konferencja zatwierdzająca wcielenie do III Rzeszy części Czechosłowacji, zajęcie Zaolzia przez wojska polskie) – na początku października 1938.
Treść (częściowo zmodernizowano pisownię i interpunkcję):
Drogi Tadziu, Mietku i Marrrysiu.
No – i po gorączce. Zdawało się, że już lada chwila, momencik, a tymczasem – rozeszło się po kościach. Triumfuje Hitler, faszyzm zwyciężył w całej pełni… i to wszystko dzięki kochanej, demokratycznej Francji. Pan Deladier i pan Bonnet mogą teraz śmiało powtarzać za imć Panem Fredro: „Powiedział pan Benet, beatus, qui tenet” [nawiązanie do początku sztuki Aleksandra Fredry ze sztuki ,,Pan Benet’’: ,,Beatus qui tenet...’’, łac. szczęśliwy, kto posiada]. A w tej chwili tenet [posiada] Hitler, Mussolini, Chamberlain i, łaskawie dopuszczona Francja. „Finis Democratiae” – zawołano w Warszawie na zebraniu Stronnictwa Demokratycznego, kiedy dowiedziano się o rezultatach konferencji monachijskiej. Następnego dnia rozpoczął się gorączkowy nastrój. Tłumy maszerowały ulicami, bito Żydów, i wreszcie – zajęto Zaolzie. Oczywiście zrozumiałe, że nikt nie oponował. „Nowa Rzeczpospolita”, która wyłamywała się swym stanowiskiem spod ogólnego nastawienia narodu zamieszczając artykuły, w których dawała wyraz swym sympatiom do Czechosłowacji, została zamknięta. Podobny los czeka obecnie wszystkie inne pisma, które ośmielą się zająć podobne stanowisko. Zresztą nie zajmą. Nawet organy pepeesowskie, jak „Robotnik” i „Dziennik Ludowy” solidaryzowały się z „wolą narodu”, wskazując na udział socjalistów polskich w Czechosłowacji w walkach o wyzwolenie Zaolzia. (a teraz do Tadzia) Oczywiście „Głos Gospodarczy”, leib [tj. ciało] organ Zrzeszenia Przedstawicieli Handlowych i Handlu Komisowego nie mógł zająć innego stanowiska i dlatego, mimo skrócenia skądinąd naprawdę dobrego artykułu p.T.P. [tj. Tadeusza Perla] do połowy przez niżej podpisanego, nie mógł zamieścić Przeglądu Politycznego. (Chyba, że p. T.P. zgadzał się na narażenie Głosu na losy „Nowej Rzeczypospolitej”). Ponieważ jednak wiemy, że p. T.P. musi z czegoś żyć na obczyźnie, wobec tego na wniosek p.L.P.[tj. Leona Perla], mimo pewnych, niewielkich zresztą sprzeciwów p.S.T. [tj. Trossa] artykuł został usunięty z numeru, który musiało się nawet rozłamać. (I forsę kosztowało).
Tak więc – krótko mówiąc, atmosfera taka, że nic tylko krzyknąć: „Kochajmy się”, jak to czynili nasi pradziadowie, i wychylać węgrzyna. Trzeba przyznać, że to się rzeczywiście czyni (tylko że nie z węgrzynem, ale z czystą). Bibrowski, Schürer, Bossak, Bachrachy [osoby należące do ścisłego grona bliskich przyjaciół korespondentów, wymieniane też w innych listach] itp. żydowiny zachlewają się ostatnio u Wróbla albo prywatnie, jak tylko potrafią. Zrozumiałe. Czasami tylko przeszkadzają ONR-owcy, którzy zatarasowują drogę na przestrzeni od Bielańskiej do Mazowieckiej, bijąc przechodniów o typie niearyjskim. (Biedny s.t. [tj. Tross] ma związku z tym rozliczne kłopoty). Podobno, jak głosi plotka (od czego ona jest) są nawet trupy. Jednym słowem nastrój nieco inny niż wtedy kiedy, T.P. wyjeżdżał do „demokratycznej” Medyny [aluzyjne, przez przywołanie jednego z najważniejszych miast dla muzułmanów, określenie Paryża]. Teraz zwolennicy Mahometa nie wierzą już w Medynę i głoszą kult innego świątobliwego miejsca, Mekki – Stanów Zjednoczonych. Tam przecież wolność, demokracja itd.
Mimo wszystko, mimo tych codziennych smutków i radości trzeba też myśleć i o przykrej, obrzydliwej mamonie. To do Tadzia. (Kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak Żydzi – tym bardziej, że się weszło na ich podwórko. Wobec tego proponuję Tadziowi, aby natychmiast napisał p. L.P., żeby był łaskaw wypłacić p.S.T. nie 75 zł. lecz 100 zł. Bo w „GG” (dwa g) jest znacznie więcej roboty niż sobie p.S.T. wyobrażał na początku pracy, a ponadto ponieważ p.T.P. nie dotrzymuje zobowiązań, pisze mniej niż przyrzekał. P.S.T. jest przyjacielem tepexa, ale ostatecznie to nie jest jeszcze powód, aby pozwalał w zbyt wielkim stopniu czerpać tadziowi nadwartość ze swojej pracy. Zresztą, o ile mnie się zdaje p.P. starszy przyznaje rację Trossowi. I dlatego czekam w tej sprawie na natychmiastową odpowiedź, ponieważ nie odebrałem jeszcze forsy). A teraz z forsą koniec. Więc co? Chyba dziewczynki. Nie. I o nich trudno myśleć w ponurych czasach.
Rada Adwokacka zaproponowała Ministerstwu wyznaczenie kontyngentów r.b. [roku bieżącego?] w liczbie 20 dla adwokatów, a 5 dla aplik[antów] adwok[ackich]. Ta wiadomość chyba wystarczy aby zrozumieć jej życiowy sens. Wobec tego, nawiązując do mojej rozmowy z Tadziem przed jego wyjazdem, przesyłam mu deklarację, którą powinien przesłać albo mnie, albo swemu ojcu wypełnioną do 10-go b.m. Jednocześnie winien załączyć konsularny odpis paszportu oraz świadectwa obywat. Odpisy innych dokumentów sporządzimy w Warszawie. Świadectwo współpracy z „Naszym Przeglądem” wystawi Szwalbe. Sprawa ta jest B. ważna i nie należy jej lekceważyć. W pismach codziennych nie będą miały prawa zamieszczania artykułów osoby niewpisane do rejestru. Ostatni termin wpisania do rejestru upływa 15 b.m. Gdy Tadzio nie będzie adwokatem, niech ma chociaż prawo pisania artykułów. Poza tym niech napisze do Związku Dzien[nikarzy] Gosp[odarczych] o poparcie swego podania względnie wystawienia zaświadczenia. Do 10 muszę to mieć. I już.
Teraz całuję Was w Wasze mordy. Gutę dwukrotnie, ale nie w mordę tylko w buzię. Niech Tadzi[o] zaświadczy, że stale dopytywałem się o Jej zdrowie. W Warszawie, w chwili, kiedy dowiedzieliśmy się o jej chorobie, panował nastrój naprawdę żałobny. Olek i Wanda płakali, Pola tak samo. A mnie też nie było przyjemnie. Nieboszczyk jednak zmartwychwstał i wszystko jest w najlepszym porządku. Niech nieboszczyk napisze, to chyba jest b. ciekawe otrzymać listy z tamtego świata. Chętnie przeczytałbym parę słów napisanych przez Mietka. Co u Janka? O tym, że jego matka umarła, wiem.
Teraz naprawdę już: TROSS](/brepo/panel_repo/2024/03/22/jlulrq/contain-360-1000-max-mpolin-a50-1-16-002.webp)
List do Tadeusza Perla, Mieczysława Bibrowskiego i Marysi (nazwisko nieznane)
1938-10-03
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Jest częścią kolekcji: Listy do Tadeusza Perla od rodziny i przyjaciół z Warszawy, 1938-1947
Odręczny list Pesy Frydlender (później po mężu Kernowej, na jej temat zob. notę do listu MPOLIN-A50.1.4), napisany na dwóch tzw. czystych kartach, zapisane 3,5 strony. Treść (częściowo zmodernizowano pisownię i interpunkcję):
Warszawa, dn. 26.XI. 38.
Drogi Tad!
Godzina późna – bo 0.30. W tej chwili wróciłam do domu, a ponieważ absolutnie spać mi się nie chce, papierosy mam[,] wpakowałam się na tapczan i przyjęłam jak najwygodniejszą pozycję.
Muszę zacząć od Twych ostatnich artykułów. Brawo, Tad, są doskonałe, samodzielne i b. odcinają się od październikowych. Sądzę, że mógłbyś spróbować nadsyłać swe artykuły do innych pism, lwowskich czy krakowskich. Jestem przekonana, że poszłyby i zgadzam się w tym w zupełności z Twym ojcem. Ojciec zapewne Ci już pisał, że „Nasz Przegl[ąd]” przyrzekł mi, że za artykuł płacić Ci będą po 25 zł. Wracając do sprawozdania z moich czynności pełnomocniczych, Sąd wyasygnował w sprawie Messerfabrik PKO […] 100 zł 40 gr., ale wobec nowych przepisów dewizowych i wobec tego, iż p. Garnfunkel w tej chwili obecnej nie jest komisantem firmy Messerfabrik, nie można […] wypłacić i pieniądze przed 11 XI br. muszę złożyć na r[achune]k zablokowany. Mamy prawo przebicia 10% na poczet konor[?]. Czy Tobie się należy cokolwiek, jeśli tak, daj znać. Patron Twój dopytuje się, kiedy wracasz, daję wymijające odpowiedzi. Przeciętnie u Grynberga mam jedną, czy dwie stójki tygodniowo. Nie przepracowuję się, ale po każdej jego sprawie czuję obrzydzenie do naszego zawodu i nie dziwię się Tobie, że na skutek jego praktyki straciłeś zainteresowanie do adwokatury.
Tad b. interesuje mnie Twój kurs doktorancki. Czy bardzo jesteś zaawansowany, jak język francuski, prawdopodobnie swobodnie dolewasz [?] się po francusku do Paryżanek. List do Twoich przyjaciół czytałam, zresztą Samek [być może Tross, tj. Seweryn (Samuel) Grynsztajn?] okazał go ojcu, który był niezwykle rozbawiony Twoim c.[?] pismem i nie mógł zrozumieć, dlaczego uważamy go za niecenzurowany. Stanowczo Twój Stary coraz bardziej mi się podoba i nie rozumiem, skąd taki ponury, ale (kochany typus[?]) jak Ty do takiego rodzica. Natomiast Tros[s] coraz mniej mi się podoba, chociaż stara się okazać z jak najlepszej strony. Snob, zarozumialec i w miarę inteligentny. Wiem, że jesteś innego zdania. A ponadto jest przekonany, że T.P.[tj. Tadeusz Perl] „karierę dziennikarską” zawdzięcza jemu. Ale to nieważne. U nas coraz smutniej. Uniwersytet […] już pieczęcie fioletowe i czerwone, czy w innych kolorach, ale piętnuje naszych legitymacjami w jasnej oprawie podczas gdy wszystkie są w ciemnej. Dziś był na U.J. dzień bez Żydów, bo podobno jakaś bojówka „żydo-komunie” pobiła kilku endeków. Realizację tego obserwowałam z tramwaju, widok dużo otuchy dodawał mi - - - Z prasy polskiej znasz już treść ostatnich dekretów. Wrażenie przygnębiające, nawet w społeczeństwie aryjskim. Masz rację, Tad, że naszym zadaniem – to nawóz dla przyszłych pokoleń. Ale ja sobie jednak pozwalam na luksus buntu [?]. Przez ostatnie kilka tygodni Żydy były pod wrażeniem uchodźców niemieckich. Patron, który pracuje w komitecie, opowiadał mi historie, przyczem rzeczywistość idzie w konkury z najbardziej wybujałą fantazją, nabierając od czasu do czasu charakteru groteskowego. W […], gdzie jest schronisko dla wygnańców, bawi jakiś pan z 9-mies. dzieckiem. Gdy plugawcy przyszli po niego do domu w Berlinie i kazali mu pójść na policję, dziecko rozpłakało się, zabrał je ze sobą, przypuszczając, że zaraz wróci, ale wrócił na łono Polski.
Jakiś inżynier, gdy przyszli po niego, przypuszczając, że chcą go zarekwirować do pracy przymusowej, zdjął ubranie dobre i włożył stare, podarte, zostawił płaszcz w domu i tak w ubraniu podartym i dziurawym odstawiono go do nas. Moc już umarło [?], nędza, głód i choroba – to towarzysze uchodźców. Prasa zagraniczna rozpisuje się zapewne szeroko o tym, u nas cenzura zabrania, ale nie wyobrażasz sobie, aby mogli i byli w stanie oddać ten bezmiar upodlenia.
Już mocno po pierwszej, papierosy też mi się wykończyły, wobec tego i list trzeba zakończyć.
Ostatnio jakoś idzie. Dużo staję stosunkowo, nieźle się czuję przed kratką [?] sądową, szkoda tylko, że w najbliższym czasie trzeba będzie to zlikwidować. Wiesz, Tad, okazuje się jednak, że wygodniej jest być a. adw. [aplikantem adwokackim?] niż a[dwokatem] sąd[owym]. W tym tygodniu ze spraw zawodowych zarobiłem jakieś 40 zł, nie przepracowując się wcale i stanowczo miałeś rację, żeś mi zabronił pracować u K[…]. Czuję się znacznie lepiej. Bóle są, ale w stosunku do zeszłego roku znikome. Jest to skutek regularnego i lepszego odżywiania się, i codziennych 2-godz. odpoczynków. Wyglądam znacznie lepiej, mimo że jestem po grypie, która mi w spadku zostawiła katar taki, że jak mój patron twierdzi, chustkę powinnam przymocować do nosa. Przez ten katar straciłam okazję do zarobienia 10 zł, nie mogłam pojechać na wizję Babic, ale pocieszam się, że zarobił Mendelson, porządny chłopak. Za każdym razem z uznaniem mówił o Twoich pracach, przesyłając Ci pozdrowienia i rozumiesz, jaka byłam ważna, w Twoim imieniu duma mnie rozpierała, Tadziku, czy nie uważasz, że zbieranie laurów od naszych kolegów dla Ciebie wchodzi w zakres obowiązków pełnomocnika, sekretariatu T.P. na Polskę.
Pozatem czytam ostatnio moc, zdarza się często i gęsto, że Twoja przyjaciółka do godz. 5. nad ranem czyta. W tej chwili nęci [?] mnie [?] „Wojowniczy duch” Pearl S. Buck. Nie mogę się oprzeć pokusie, dość plotek, Tojwie – narazie dobranoc
Pestka.
Praca w Związku idzie normalnie. Organizuję sekcję producentów, trochę pracy z tym dość ciekawej.
oprac. Przemysław Kaniecki
Autor / wytwórca
Rodzaj obiektu
korespondencja
Technika
rękopis
Tworzywo / materiał
papier
Pochodzenie / sposób pozyskania
darowizna
Czas powstania / datowanie
Miejsce powstania / znalezienia
Numer identyfikacyjny
Lokalizacja / status
1938-10-03
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-01-22
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
odkryj ten TEMAT
Muzeum Narodowe w Lublinie
odkryj tę ŚCIEŻKĘ
Ścieżka edukacyjna